piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 2

/Nikita/

-W prawym narożniku szesnastokrotny zwycięzca, mający na koncie tylko jedną porażkę, 77 kilo czystych mięśni, siedemnastoletni Dylan „Devil” Gonzales. - prowadzący wywołał mojego brata i rozbrzmiały pierwsze takty piosenki, przy której zawsze wychodzi na ring MGK – EST 4 Life. Dylan zaczął iść w stronę ringu w swoim szlafroku, a ja i Aubrey szłyśmy zaraz za nim. Kiedy byliśmy już przy linkach zdjęłam z ramion chłopaka materiał i cmoknęłam w policzek. Moja przyjaciółka, mimo sytuacji w szatni, przytuliła mojego brata i życzyła mu powodzenia. Kiedy Dy wszedł na deski usiadłyśmy w pierwszym rzędzie razem z chłopakami i czekałyśmy, aż wywołają jego przeciwnika. Mike i David cholernie się ekscytowali i gadali między sobą na temat zbliżającej się walki. Z tego co zrozumiałam, stawiali mojego brata na przegranej pozycji i zakładali się o to, w której rundzie sparing się skończy. Na przyjaciół zawsze można liczyć, nie ma co!
-W lewym narożniku jak dotąd niepokonany, stoczył 34 walki i wszystkie z nich wygrał! Ważący całe 79 kilo, dziewiętnastoletni Justin „Spooky” Bieber! - z głośników popłynęła jedna z moich ulubionych piosenek Fort Minor – Remember The Name i właśnie wtedy mnie zatkało! I że Dy ma z nim walczyć? Przecież...
-Dlaczego mi nie powiedzieliście, że to z tym skurwysynem mój brat ma walczyć?! Przecież jest praktycznie na przegranej pozycji! - stanęłam naprzeciwko Davida i Mika ciskając w ich stronę piorunami z moich oczu. Oni tylko spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i wróciłam na swoje miejsce. W moich oczach pojawiły się łzy, które za wszelką cenę starałam się powstrzymać. Miałam nadzieję, że dzisiaj nie będę musiała patrzeć na tego dupka. Życie mnie nienawidzi.
Spojrzałam na ring. Rywale klepnęli się rękawicami i walka się zaczęła. Pierwszy cios wymierzył Spooky, lewy prosty, jednak mój brat go skontrował i dupek dostał w zęby. Później wszystko toczyło się szybko. Szala przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Nadeszła 7 runda. Obaj byli już widocznie wykończeni. Mój brat, ze względu na intensywność walki, natomiast szanowny pan Bieber, ponieważ nie jest przyzwyczajony do tylu rund. Nie wiem czy kiedykolwiek jego przeciwnicy dotrwali chociaż do piątej. To właśnie ukazuje umiejętności i talent Dylana. Niestety po kilku prostych w stronę Justina, mój brat oberwał wysokim mawashi geri prosto w twarz i upadł na ziemię. Podbiegłam do linek i krzyczałam, żeby wstawał, ale już wszystko było przesądzone. Ten idiota znokautował mojego bliźniaka. Dylan podniósł się z desek z uśmiechem. Głupek, no ale przynajmniej przegrał z honorem. Spooky podszedł do niego, przytulili się po męsku i poklepali rękawicami po plecach. Okeeeej, to było dziwne. Spytam go potem. Sędzia ogłosił wyniki i ręka Biebera została uniesiona w górę. Wszyscy wiwatowali już odkąd mój brat leżał, ale teraz krzyki, piski i brawa jeszcze bardziej się nasiliły. Wskoczyłam na ring i przytuliłam brata, dając mu buziaka w opuchnięty policzek.
-Chodź, opatrzymy to. - pociągnęłam go za rękę.
-Ja też, mimo wszystko, jestem poszkodowany. Mną również mogłabyś się zająć. - rzucił Spooky z cwanym uśmieszkiem, a ja, przysięgam, miałam ochotę zwrócić śniadanie. W ogóle nie chciałam mieć najmniejszej styczności z tym człowiekiem i na samą myśl o nim mnie podbijało.
-Już, już. Spieprzaj od mojej siostrzyczki, Bieber. - zaśmiał się mój brat. Wyglądał na zadowolonego. Aż dziwne.

***

-Siema stary! - krzyknął Dylan.
Znowu byliśmy w tym klubie, co ostatnio. Wszyscy byli już wcięci. Tylko ja nie piłam. Cóż, ktoś musiał prowadzić. Siedziałam z Aubrey, moim bratem i jego przyjaciółmi, którzy wciąż pochłaniali jakieś trunki. Nie lubię być trzeźwa wśród pijanych. Umiem się bawić bez alkoholu, ale nie lubię być jedyną trzeźwą w towarzystwie. Spojrzałam w stronę, w którą krzyknął mój bliźniak i zamarłam. W naszą stronę szedł nikt inny, jak szanowny Bieber we własnej osobie. Kiedy był już przy naszym stoliku. Przywitał się z chłopakami i uśmiechnął w moją stronę.
-Spooky, poznaj wreszcie moją siostrę. Nikita, to mój przyjaciel Justin, Jus, to Chachi, moja siostra. I łapy przy sobie, bo zabiję! - zaśmiali się. A ja? Stałam z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami. Jak to przyjaciel? Przecież bym go znała.
-Miło mi cię poznać Nikito. - Bieber uśmiechnął się zadziornie w moją stronę i wyciągnął przed siebie prawą dłoń.
-Daruj sobie.
-O proszę, jaki uprzejmy. Dziękuję bardzo, że mnie przedstawiłeś. Jesteś taki kochany Dylan, że aż sobie tego nie wyobrażasz. - o tak, wstawiona Aubrey zaczęła swój monolog. - Jestem Aubrey Cleland, przyjaciółka Chachi i znajoma Dy'a, chociaż to chyba musimy jeszcze obgadać, bo chyba tylko ja tak uważam. - spojrzała ze złością na mojego brata po czym z pięknym uśmiechem wyciągnęła rękę do Justina, który od razu ją uścisnął i pocałował z wierzchu.
-Justin, Justin Bieber. Tak, ten który dzisiaj sprał mu dupę. - kiwnął głową w stronę mojego brata i puścił oczko Bree. Kurwa, czy on ze wszystkimi flirtuje? Czy kurwa sądzi, że każda wskoczy mu do łóżka?

***

Matko, jak mnie irytuje ten dupek. Okej, przespałam się z nim i straciłam z nim dziewictwo, ale byłam kurwa tak pijana, że pewnie samodzielnie nie przeszłabym kilku metrów. Poza tym trawka robi swoje. Ale, mimo wszystko, byłam głupia. Mówił te swoje czułe słówka, jak, zresztą, pewnie każdej, a ja idiotka mu uwierzyłam. Przecież ja go nawet nie znałam i on właściwie nie znał mnie. Dlaczego to zrobiłam?! I teraz masz kurwa za swoje idiotko! Łzy zakręciły mi się w oczach, kiedy pomyślałam o tym, co zrobiłam. Siedzę właśnie przy stoliku z Bieberem i Davidem, którzy nie oszczędzają swoich główek i piją już pewnie trzecie pół litra, a ja? Patrzę się na nich i rozmyślam. Tak, zdecydowanie nie lubię być jedyną trzeźwą. Aubrey gdzieś zniknęła, chyba poszła pogadać z moim bratem, bo jego też nie ma. Mika jak zwykle gdzieś wcięło, ale to już tradycja, że my raczej trzymamy się razem, a nasz staruszek lata po klubie i wyrywa panienki. Mówił, że szuka żony, ale jakoś nie widać większych efektów i jego znajomości zaczynają się i kończą w klubowych toaletach albo pokojach. Tak więc, zostałam tu sama z dwoma idiotami. Okej, idiotą i Davidem. Tego drugiego nie można, jednak, stawiać na równi ze Spookym. W ogóle, co ja tu robię? Dlaczego nie pójdę tańczyć czy coś? Bo nie mam humoru. Mój brat przegrał walkę, a ja będę skazana na towarzystwo tego dupka, gdyż, jak się dowiedziałam, jest dobrym przyjacielem mojego brata. Tylko do cholery, dlaczego wcześniej go nie poznałam, skoro przyjaźnią się z Dylanem od jakiś 5 lat? Podobno przez problemy rodzinne Justinka. Okej, nie wnikam. Tylko ciekawe, co mój bliźniak powiedziałby, gdyby dowiedział się, że jego ukochany kolega pozbawił mnie dziewictwa? Że perfidnie wykorzystał mój stan totalnej nietrzeźwości? Że obiecywał cuda wianki, a nawet raz się nie odezwał? Mówił, że mam w sobie coś, że jestem inna, wyjątkowa, że chciałby być ze mną. Co to kurwa miało znaczyć? Obyłoby się bez tego. Zrobiłby swoje i po sprawie, a nie kurwa robi nadzieję. Wtedy leżeliśmy w nocy jeszcze długo i rozmawialiśmy.
-No mała, napij się z nami. Ja nas odwiozę. Pójdziemy do nas, jak ostatnio. - dupek puścił mi oczko i napełnił pusty kieliszek, który postawił przede mną. Przysięgam, że, gdyby wzrok mógł zabijać, Bieber leżałby już trupem. Ale zaraz, chwila...
-Co znaczy „do nas”?
-No, przecież mieszkam z Davidem i Mikiem. Myślałaś, że sam mieszkałbym w takim dużym domu? Haha, proszę cię. - wyjaśnił, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły. Czyli, że oni mogli mnie widzieć? U nich w domu? Wychodzącą z sypialni Justina? Rano? Z roztrzepanymi włosami, w noszonych ubraniach? Nie! Proszę, nie! Błagam! 
-A wy co jak na stypie? - z wielkim uśmiechem podszedł do nas Dylan. - Oooo siostrzyczko, zamknij buzię, bo przyniosę miskę. - puścił mi oko i pogłaskał po policzku. Tak, żebyś tylko wiedział... to ja tobie przynosiłabym wiadro. Jaka ja byłam głupia i naiwna! Jak mogłam dać się tak omotać, nawet po pijaku?! To teraz cierp, maleńka! 
-Chcę do domu, Dy. Zbierajmy się już. Gdzie zgubiłeś Aubrey? - wyszeptałam ze łzami w oczach. Wspomnienie z wczorajszej nocy wróciło, a ja miałam ochotę rozpłakać się, choćby tutaj, i schować przed całym światem w moim łóżku, pod zieloną kołderką i najchętniej już stamtąd nie wychodzić.
-Nie mam pojęcia, gdzie jest Cleland. Ostatnio widziałem ją pijącą z wami, kiedy szedłem na parkiet. - wytłumaczył mój brat, który wydawał się w miarę trzeźwy. Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach i zabrałam się za szukanie mojej komórki. Wyjąwszy ją z torebki, odblokowałam ekran i odetchnęłam z ulgą, odczytując wiadomość od przyjaciółki.
Od: Breee gupia suka<3 
„Jestem cała i zdrowa. Nie wracam dziś z wami. Nie martw się głuptasie mój <3” 
wysłano 2.38 
-Okej. Bree się gdzieś zawieruszyła, ale możemy jechać. Podobno jest bezpieczna. - uśmiechnęłam się do brata i wstałam. Zabrałam swoją torebkę i kurtkę dżinsową, którą od razu nałożyłam na plecy. Spojrzałam na Dylana, który pomagał chłopakom wstać. A jednak się dobrze załatwili. Kiedy Bieber stał już o własnych nogach, mój bliźniak zabrał się za podnoszenie Davida, z czym był dużo większy problem. Nim się obejrzałam, Justin stał obok mnie i opierał się o moje ramię. Był zdecydowanie zbyt blisko mnie. Obejmując mnie od tyłu schował głowę w zgięcie mojej szyi i, po chwili, zaczął obdarowywać ją, nie powiem, ciepłymi pocałunkami. Wzdrygnęłam się na ten gest, szczególnie po wczorajszej, przepłakanej nocy. Śmierdział alkoholem, wódką pomieszaną z tequilą i whisky. To nie byłby najlepszy zapach na perfumy, przysięgam. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale z każdą moją próbą, dupek jeszcze bardziej zacieśniał uścisk. W końcu nie wytrzymałam i uderzyłam go łokciem w żebra, co prawda nie mocno, ale wystarczająco, żeby zabolało. Ten tylko się zaśmiał i chuchnął na moją twarz, po czym pocałował w policzek.
-Jesteś taka piękna, seksowna, a zarazem słodka Chach. - uśmiechnął się i złożył kolejnego całusa na mojej szyi.
-Proszę cię idioto, puść mnie. I nie mów do mnie Chach, jestem albo Chachi, albo Nikita. - powiedziałam, nieco drżącym głosem. Naprawdę nie miałam ochoty na jego dotyk. Mimo że jego skóra jest zawsze ciepła, gładka i przyjemna, a każde jego dotknięcie budzi w moim podbrzuszu stado insektów? Czy ja to właśnie powiedziałam? Wytnie się.

* * *

-No, już. Zabierać dupska z mojego autka. - powiedziałam, gdy tylko zatrzymałam samochód pod domem chłopaków. Eh, wspomnienie. Starałam się nie patrzeć na budynek, gdyż było to dla mnie zbyt świeże. Swoją drogą, przecież David i Mike jeszcze jakiś miesiąc temu mieszkali w małym mieszkaniu. Muszę zasięgnąć informacji od mojego braciszka. Spojrzałam na dosyć trzeźwego Dylana, który wyciągnął z samochodu Biebera, a następnie zajął się podnoszeniem Dave'a. W tym czasie zwycięzca dzisiejszego wieczoru podszedł do drzwi kierowcy, po czym je otworzył i nachylił się nade mną. Czuć było od niego odór różnego rodzaju alkoholu pomieszany ze smrodem papierosów. Kurwa, jak mi się chce zapalić! Nienawidzę tego, kiedy jestem trzeźwa i, być może, w tym momencie jestem hipokrytką, ale to naprawdę niemiły dla nosa zapach. Co innego, kiedy samemu się tak pachnie, wtedy jakoś inaczej jest wąchać innych. Spooky uśmiechnął się zadziornie, pocałował mnie w policzek, po czym wyszeptał wprost do mojego ucha.
-Może wejdziesz? Obiecuję, że będzie nam dobrze. - puścił mi oczko i zachichotał, a ja myślałam, że zwrócę śniadanie. On jest głupi, czy głupi? Naprawdę sądzi, że przespałabym się z nim ponownie i to zupełnie na trzeźwo? W sumie, aktualnie, to nawet niemal nieprzytomna bym się z nim nie przespała. Jest obrzydliwym, głupim, cholernie przystojnym, kłamliwym, seksownym i śmierdzącym DUPKIEM.  Chwila, czy ja powiedziałam przystojnym i seksownym? Tak, właśnie o to mi chodziło, co nie zmienia faktu, że jest idiotą.
-Dobranoc, Bieber. Dzisiejszej nocy niestety będziesz całkowicie grzecznym chłopczykiem, wysiusiasz się i pójdziesz spać. - posłałam mu mój słodki uśmiech numer 7 i zamknęłam drzwi samochodu.

* * *

Czekałam w samochodzie na Dylana już ponad 20 minut, a ten jak na złość się nie zjawiał. Co on tam robi tyle czasu do cholery?! Postanowił przebrać Davida w jego ulubioną piżamkę w krasnoludki? A może Bieber nie miał dzisiaj co ruchać, więc podał GHB mojemu bratu, a teraz go gwałci? Pieprzony erotoman. Moje przemyślenia przerwał dźwięk trzaskania drzwiami. Mechanicznie spojrzałam za źródłem hałasu i zobaczyłam nieźle wkurwiony wyraz twarzy mojego bliźniaka.
-Jedź już. - w jego głosie dało się usłyszeć nutkę złości. Cóż, może rzeczywiście ten idiota czegoś próbował? Tak Niki, z pewnością. Weź czasami nie myśl, bo tylko sobie psychikę rujnujesz. Zgodnie z poleceniem brata, ruszyłam spod posesji kolegów. Po niecałych 5 minutach byliśmy na naszym podjeździe. Wysiedliśmy z samochodu niemal w tym samym czasie i udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych naszego ''azylu''.



/Justin/

O cholera! Jaka ona jest seksowna! Miałem ochotę znów ją przelecieć. Co ja gadam?! Ja nadal mam na to ochotę. Udałem się do mojej sypialni. Moje łóżko, jak zwykle nieposłane. Cóż, idzie się przyzwyczaić. Eh, jak ona pięknie się pode mną wiła. Jak głośno jęczała moje imię. Była świetna, aż ciężko uwierzyć, że nigdy wcześniej tego nie robiła. Nagle poczułem cholerne podniecenie. Spojrzałem w dół, gdzie ujrzałem, iż nie mieszczę się już w bokserkach. Co ta laska ze mną robi? Na samą myśl o niej mam erekcję. No cóż, trzeba coś z tym zrobić. Położyłem się na łóżku i okryłem kołdrą, po czym zdjąłem bokserki i zacząłem robić sobie dobrze.

___
Hejka! Rozdział 2 za nami :3 nie rozpisuję się za bardzo bo Milena mnie pogania :> 
Jak widzicie, mamy nowy szablon :3 tamten od początku miał być tylko przejściowy :P 
Jak się wam podoba rozdział i szablonik ? 
#kocham 

PS. Zapraszam do tweetowania z hasztagiem #FESff <3 

14 komentarzy:

  1. och juz sie nie skarż ja tylko pilnowałam żebyś w czas go dodała !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnyyy♡ Czekam na następny; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę powiedzieć... Porównując moje pierwsze do twoich jest mi smutno :c Twoje są genialne a moje to totalny niewypał. Naprawdę masz talent :) Rozdział jak zwykle świetny. W paru momentach nie mogłam się powstrzymać od śmiechu :) Czekam na nn xx Weny życzę :)
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już kiedyś pisałam, także mam już jakąś wprawę, a twoje opowiadanie jest naprawde cudowne i również masz talent, ja się nie mogłam naczytać i to że przeczytałam 62 rozdziały w jedną noc to jest cud! <3 i dziękuję za miłe słowa :3

      Usuń
  4. po 1 wspaniały szablon
    po 2 świetnie piszesz !
    czekam na next kochana
    ps jest już 4 rozdział na który Cię serdecznie zapraszam ! >>>>http://hemmingseight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział supi <3 było by fajnie gdybyś pisała więcej co myśli Justin bo trudno go zrozumieć xD ale i tak extra piszesz :) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie :> Justin się dopiero rozkręca :> mam nadzieję xd

      Usuń
  6. Hej, przeczytałam notki i bardzo mi się tu podoba, więc zostaję.
    Czekam na nexta!
    Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award.
    Więcej u mnie na blogu --------> http://incubus-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne to i nie mogę doczekać się kolejnych :)
    Pięknie piszesz coraz to ciekawsza :D
    Czekam na kolejny ! :*
    Zapraszam defend-zaynmalik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuniu...Jezuniu.....świetny blog!
    Wgl super pomysł....zaje***** piszesz....i wogl cała jesteś świetna bo stwożyłaś < mówie szczerze> arcydzieło !!!
    Uwielbiam takie opowiadania,....
    Kocham kocham kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham, Kocham, Kocham. !
    Jak można mieć tak wielki talent ?
    To powinno być karane :P Hahah..
    Czekam na kolejny rozdział. :D

    Zapraszam również do mnie mnie. Zostaw po sobie ślad ;* http://neversaynever078.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń