poniedziałek, 5 stycznia 2015

Prolog


Koniec lipca. Wieczór. Godzina 22. Stary magazyn na obrzeżach miasta. Wchodzę uśmiechnięta razem z moim bratem bliźniakiem. Dylan za rękę prowadzi mnie do szatni. Przebieram się przy bracie, jesteśmy ze sobą tak blisko, że nie potrafimy się siebie wstydzić. Staram się rozluźnić, więc powoli wiążę moje ulubione zielone owijki. Zakładam rękawice tego samego koloru. Za namową chłopaka rezygnuję z ochraniaczy na piszczele. Dy uśmiecha się do mnie promiennie i daje instrukcje. Postanawiam poćwiczyć. Rozciągam się, po czym podchodzę do worka, ćwiczę ciosy i kopnięcia. Prawy, lewy, sierp. Hak, sierp, lewy. Low Kick, lewy, maj geri. Lewy, sierp, hiza geri… kiedy jestem już dostatecznie rozgrzana, uśmiecham się do brata i zakładam szczęki. Czekam, aż zostanę wywołana i puszczą moją ukochaną muzykę. Słyszę pierwsze takty Believe me – Fort Minor i czuję przypływ adrenaliny.

-W lewym narożniku nasz nowy nabytek, najmłodsza wśród nas. Waleczna i zacięta. Siedemnastoletnia Nikita ``Chachi`` Gonzales. Powitajcie ją brawami, bo to jej pierwsza walka! Dalej ludzie zachęćmy ją do wyjścia. – wychodzę z szatni i idę w stronę ringu. Tak, dobrze zrozumieliście. To moja pierwsza taka walka. Owszem, sparowałam się z paroma laskami z klubu mojego brata, z nim samym i kilkoma jego kumplami, ale jeszcze nigdy nie walczyłam na ringu. To mój pierwszy kontakt z nielegalnymi sparingami. Kiedy jestem już przy linkach odwracam się do brata, który daje mi krótkiego buziaka w policzek i życzy powodzenia. Moja przeciwniczka jest już na swoim miejscu, więc nie przedłużając, również wskakuje na deski. Nagle mój umysł, jakby zupełnie się wyłącza, nie słyszę prowadzącego, tłumów zebranych na trybunach, nie słyszę zupełnie nic. Jestem tylko ja i moja rywalka. Z opowieści braciszka wiem, że to ostra sztuka i nie bardzo chciał, żebym jako pierwszą prawdziwą walkę w życiu stoczyła właśnie z nią, ale cóż to właśnie on mi to załatwił.

Może troszkę o tym jak się tu znalazłam. Otóż moi ukochani (wyczujcie ten sarkazm) rodzice, kiedy mieliśmy z Dylanem po 5 lat, wysłali go do Klubu Sztuk Walki i obrali ścieżkę boksu. Ja, mimo młodego wieku, również chciałam, ale mamusia stwierdziła, że ona chce mieć córeczkę i dziewczynkom to nie wypada. Dlatego kiedy tylko skończyłam 7 lat, brat zaczął pokazywać mi, czego uczy się na treningach i w krótkim czasie, wraz z naszym dziadkiem, zaczął mnie trenować. I tak zostało po dziś dzień. Rodzice nigdy się nie dowiedzieli, a ja od 10 lat boksuję z bratem i, jak to on twierdzi, radzę sobie świetnie. No ale wracając…


Podchodzimy ze sobą z Karen (bo tak właśnie ostra sztuka ma na imię) i przybijamy „żółwiki” rękawicami. Swoją drogą, spodziewałam się raczej czerwonych, czarnych lub niebieskich, ale w życiu nie pomyślałabym, że dziewczyna, z którą podobno miałam się bać wyjść na ring, będzie cała ubrana na różowo. Pierwsza runda się rozpoczyna. Od razu przekonuję się, że jednak kolor rękawic może zmylić i naprawdę dziewczyna jest bardzo dobra. Wymieniamy się ciosamy i trudno przewidzieć, która z nas wygrywa. Runda druga, trzecia, czwarta, piąta… siadam przy moim narożniku i słyszę kolejne instrukcje brata. Motywuje mnie. Krzyczy, że mam się przyłożyć, bo inaczej nigdy więcej nie założę sprzętu i nie wpuści mnie do piwnicy, gdzie mamy swoją własną siłownię, krzyczy, że ze mnie zrezygnuje. I tym daje mi kopa w dupę. Nie widzę już innego wyjścia, muszę dać z siebie wszystko, w końcu to kocham. Runda szósta. Podchodzę do Karen i zaczynam od mocnego low kicka, od razu leci też high kick, czego ona się nie spodziewa i dostaje w zęby. Jeszcze parę prostych i mocny prawy sierpowy, hiza geri i maj geri i dziewczyna leży na deskach. Czekam, aż się podniesie, ale ona tego nie robi. Sędzia stwierdza nokaut, więc po chwili czuję, jak mój brat łapie mnie za nogi i kładzie sobie na barkach. Nie do końca wiem co się dzieje. Dylan okrąża ring ze mną na ramionach, a wszyscy krzyczą i biją brawo. Nagle zostaję postawiona z powrotem na ziemi i stoję ramię w ramię z moją rywalką. Pomiędzy nas wpycha się sędzia i po ogłoszeniu wyników unosi moją lewą rękę do góry. Wygrałam…


Po moim starciu przychodzi czas na walkę wieczoru. Siedzę wraz z Dylanem i jego dwoma kumplami, których dobrze znam, Mike po lewej stronie mojego brata i David po mojej prawej. Zdążyłam już wziąć szybki prysznic i się przebrać, a także opatrzyć moją rozciętą wargę i zaczerwieniony lewy policzek. Czekamy na zawodników. Po chwili na ring wychodzi jakiś, nie powiem, przystojny chłopak o widocznej latynoskiej urodzie, a zaraz po nim pojawia się megaprzystojny szatyn o cudownym ciele. Niejaki Justin Bieber, w tym miejscu znany jako Spooky. Faceci krzyczą, dziewczyny piszczą, podobno jest tu jakąś supergwiazdą. Z tego co słyszałam od chłopaków nie przegrał żadnej walki. Rozpoczyna się pierwsza runda i po niecałych dwóch minutach kończy się nokautem. Cała hala krzyczy nazwisko Justina.

Po ostatniej walce razem z chłopakami idziemy do klubu, gdzie zwykle odbywa się afterparty po nielegalnych galach. Kiedy zajechaliśmy na miejsce, ja, mój braciszek i jego kumple udaliśmy się od razu w stronę baru, gdzie musieliśmy oblać moje zwycięstwo. Półtora litra później dostałam od Mika skręta, którego od razu wypaliłam. Nie, to nie jest mój pierwszy raz z alkoholem i trawką, w końcu żyję w bardzo dobrych stosunkach z bratem, który nie potrafi mi się oprzeć i powiedzmy, że nie jest skłonny mi odmówić, ale jak ja to robię, zostawię dla siebie. Nagle zorientowałam się, że nigdzie nie widzę Dylana. Byłam już mocno wstawiona, a joint dołożył swoje, więc postanowiłam iść potańczyć i poocierać się o nieznajomych chłopaków. Nie bierzcie mnie za dziwkę, bo naprawdę mi do niej daleko, po prostu lubię się zabawić z nieznajomymi, a kiedy oni chcą czegoś więcej muszą poszukać innej naiwnej, bo swoje dziewictwo trzymam pod kluczem… nie wiedziałam jednak, że już nie długo. Kilka piosenek później czuję na swoich biodrach dość duże silne dłonie, a na szyi ciepły oddech i mokre pocałunki. Rozkoszuję się męskim zapachem chłopaka, który za mną stoi i kręcę tyłkiem w rytm muzyki i jego ruchów. Po ociekającym seksem tańcu, zostaję odwrócona przodem do mojego partnera i wiecie co? Nie mogę oderwać wzroku od przepięknych, karmelowo-czekoladowych ślepi wlepionych we mnie. Chłopak patrzy na mnie jak na ósmy cud świata, a w jego ślicznych oczętach widzę pożądanie, ale nie tylko. Kryje się tam również coś słodkiego, jakby uwielbienie. Jego twarz zbliża się niebezpiecznie blisko mojej, a ja czuję na ustach przyjemny, miętowy oddech. Nie umiem się ruszyć, nie potrafię myśleć, nie wiem jak oddychać. Jestem zahipnotyzowana. Czuję pełne, malinowe wargi na swoich. Mechanicznie i z wielką pasją odwzajemniam pocałunek chłopaka, którego właściwie nie znam. Wiem tylko jak się nazywa, choć wcale mi się nie przedstawiał. Nie musiał… Całujemy się na środku klubu. Wymieniamy czułości i badamy wnętrza swoich ust. Nasze spragnione siebie nawzajem języki tańczą swoim własnym rytmem. Walczymy o dominację. Oboje mamy mocne charaktery i żadne z nas nie odpuści, nie przegra. Czuję, że moje nogi zostały oderwane od ziemi, więc instynktownie oplatam je wokół bioder przystojniaka. Nie przerywając pocałunku kierujemy się w stronę wyjścia. Po kilku sekundach jesteśmy już na dworze, gdzie zostaję postawiona na nogi dopiero przy, jak mniemam, jego samochodzie. Chłopak otwiera mi drzwi i wsiadam. Kilka minut później jesteśmy już pod jego domem. Wysiadamy z samochodu, a następnie jesteśmy już w drodze do jego sypialni. Od progu domu nasze usta znowu są złączone. Kiedy docieramy do celu naszej małej wycieczki, dziewiętnastolatek kładzie mnie na swoim wielkim łożu. Nie nadążam się nawet obejrzeć, a jego ciacho zwisa nade mną i obcałowuje moją twarz, schodząc przez szczękę do samej szyi. Chwilę później nie mamy na sobie koszulek, a ja czuję pocałunki na moim odkrytym dekolcie i piersiach, które zakrywa jedynie skąpy, koronkowy stanik. Przyciągam głowę osoby, która samymi pocałunkami mogłaby mnie doprowadzić do orgazmu, do swojej twarzy i wpijam się w jego usta. Tracę spodenki, ale nie jestem mu dłużna, po chwili zostajemy jedynie w bieliźnie.

-Wiem, że nie jesteś jak inne Nikita, ale bardzo chciałbym z tobą być. Mimo iż właściwie się nie znamy, ja coś do ciebie czuję. Wierz mi, to nie będzie tylko seks, chcę, żeby coś z tego było. – po zakończeniu swojego monologu, bierze się za rozpinanie mojego stanika, a zaraz potem zębami ściąga moje koronkowe stringi. Szybko pozbywam się jego bokserek, a on, bez zbędnego opierdalania się, w jednej chwili znajduje się między moimi nogami. Mój ledwie słyszalny umysł krzyczy, że odpierdalam wielkie głupstwo, ale pewien przystojny ktoś zwinnie naciska guziczek, który wyłącza zupełnie moje myślenie. Czuję sztywnego penisa, który nagle znajduje się we mnie. Czuję lekki ból, ale jest on niczym w porównaniu z przyjemnością, która chwilę później rozlewa się po moim wnętrzu.

Kurwa, właśnie straciłam dziewictwo z Justinem pieprzonym-bogiem-seksu Bieberem. Gdybym tylko wiedziała…

Siedząc na zimnych kafelkach we własnej łazience patrzę na mały przedmiot w swoich rękach, a moje policzki z każdą chwilą stają się coraz bardziej mokre.

__

Mamy prolog, mam nadzieję, że się podoba i nie narobiłam błędów, co prawda sprawdzałam kilka razy, ale nigdy nic nie wiadomo :> <3


#kocham

11 komentarzy:

  1. Błędów nie znalazłam :) Prolog jest jdbashdjsd z takim się nie spotkałam i jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł maj gasz.... po pierwsze: widać, że masz jakieś pojęcie o sztukach walki i podoba mi się to, bo dzięki temu piszesz.... profesjonalnie? Haha a po drugie: dawno żaden prolog tak mnie nie zaciekawił. Już chyba wiem, jaki "problem" będą mieli bohaterowie.Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zapowiada :)
    Czekam na pierwszy rozdział.
    hope---fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny prolog oraz bardzo mnie nim zaciekawiłaś :) Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg!! Dawaj szybko rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się ciekawie ! Mówię szczerze nie dla wejść u mnie na blogu :) Czekam na nn :)
    I zapraszam do mnie oczywiście haha :)
    http://mr-and-mrs-bieber.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy prolog :) Czytam dalej x

    OdpowiedzUsuń