/Nikita/
To taki nasz tatuś, w końcu jest najstarszy z nas wszystkich i jest sporo starszy nawet od Biebera i Dava. Chyba on jedyny nie uważa mojej ciąży za coś strasznego. Z resztą, on uwielbia dzieci i już sobie zaklepał rolę najlepszego wujka. Tak samo jest z Jazzy. Ją też sobie przywłaszczył na wyłączność i, kiedy wujek Mike jest w pobliżu, to Jazmyn nie trzeba się nawet w minimalnym stopniu przejmować, bo ona i tak posłucha się tylko Sparksa. A dla niego z kolei, młoda jest oczkiem w głowie. Myślę, że to ma poniekąd związek z tym, że Sparkly ma już te swoje prawie dwadzieścia osiem lat i marzy o rodzinie, tylko nie spotkał jeszcze odpowiedniej dziewczyny, z którą chciałby się ożenić i mieć dzieci. No cóż, osobiście liczę na to, że jednak ją znajdzie, ale, jeśli nie, to w sumie ja będę samotną matką, więc może mnie kiedyś zechce. No bo proszę was dziewczyny, czy wy nie poleciałybyście na tę cholernie seksowną twarz i jeszcze bardziej seksowne ciało? Zgłaszać się, która chętna. Jestem pierwszą kandydatką. Haha.
Wracając. Zastanawiam się, czy tak po prostu wstać i pójść do łazienki, na poranny prysznic, poleżeć tu jeszcze i wtulić się w najseksowniejsze mięsko w NY, czy też obudzić swoją wredną stronę i złapać za butelkę wody, która zawsze stoi przy łóżku. Ostatecznie decyduję się na opcję numer cztery i wczołguję się pod silne i ciężkie bieberowe łapsko. Chłopak automatycznie przyciąga mnie bliżej siebie i wtula w swoją klatkę. Zaciągam się przepięknym zapachem jego perfum z Adidas i odczekuję kilka minut, żeby wcielić swój plan w życie. Opuszkami palców delikatnie gładzę po plecach Spooky'ego, a nosem sunę po jego szyi. Od czasu do czasu składam mokre pocałunki pod uchem i na torsie towarzysza, po czym mruczę niczym mały kotek. Kolanem i łydką miziam Justina po udzie, ale nie zapominam o idealnym dojeżdżaniu do materiału bokserek i ogromnego skarbu, który w nich trzyma. Wplątuje palce jednej dłoni w artystyczny nieład na jego głowie i tworzę dzieło, które będzie sprawiać wrażenie ''jak po seksie''.
-Kotku, wstawaj. Śniadanko czeka na stole. - mówię najsłodszym głosikiem, na jaki mnie stać. A co słyszę w odpowiedzi? „Mhmm”. I zostaję jeszcze bardziej przyciągnięta do ciała chłopaka. Zaczynam obdarowywać jego twarz słodkimi pocałunkami i ponawiam próbę pokojowego podniesienia chłopaka z mojego łóżka. Przy trzecim podejściu na reszcie wcielam w życie to, co planowałam od samego początku. Podnoszę się do pozycji siedzącej i płaczliwym, skrzeczącym głosem, który sama się zdziwiłam, że w ogóle posiadam, krzyczę. - Nie to nie! Dzieci czekają na dole, aż zawieziesz je do szkoły, ale tobie jak zawsze tylko dziwki w głowie! Mam dość! Jadę do mamusi! - i zakańczam mój monolog siarczystym liściem prosto w lewy policzek Biebera. Efekt jest natychmiastowy. Śpioch wyskakuje spod pościeli niczym oparzony, rozgląda się po pomieszczeniu i, trzymając rękę przyłożoną do zaczerwienienia na swojej twarzy, patrzy na mnie zdezorientowany. A ja? Siedzę w kusej koszulce i w spodenkach, których on nie widzi, niechlujnie okryta pościelą, z roztrzepanymi włosami i rumieńcami na twarzy, spowodowanymi słońcem wpadającym do pokoju.
-Co się kurwa dzieje?! Jakie dzieci?! Jaka szkoła?! Jaka mamusia?! - i wtedy chyba zaczyna wszystko sobie układać w tej pustej głowie. Niepostrzeżenie podnoszę się z mojej wygodnej miejscówki i patrząc mu prosto w oczy, nagle odwracam się i gnam do łazienki. Niestety ten idiota zeskoczył z łóżka i był już przy mnie. Złapał mnie za biodra i przygwoździł do ściany, patrząc na mnie tak, że, gdyby wzrok mógł zabijać, to moi najbliżsi śpiewaliby już „Time to say goodbye”. - Dlaczego mnie uderzyłaś ty mała łajzo? - zaczął coraz bardziej na mnie napierać i, nie powiem, ale ostro się przestraszyłam. Jego oczy miały taki morderczy wyraz, że bałam się oddychać. Jeszcze takiego, to go nie widziałam. Postanowiłam złapać się ostatniej deski ratunku.
-Justin, uważaj na dziecko, bo zaraz coś mu zrobisz. - popatrzyłam z przerażeniem w jego oczy, a on poluzował uścisk na moich biodrach i minimalnie się odsunął. Jego wzrok też nie był już taki przerażający, więc odetchnęłam z ulgą. Postanowiłam jakoś rozluźnić atmosferę i zmieniłam temat. - Dlaczego przyszedłeś tu spać? - spojrzałam na niego wyczekując jakiejś logicznej odpowiedzi.
-Bo miałaś chyba jakiś koszmar i krzyczałaś w nocy. Mika nie było, a wiesz, jaki twardy sen ma David. Chciałem poczekać, aż się uspokoisz i wrócić do siebie, ale tak jakoś usnąłem. - uśmiechnął się zadziornie i puścił mi oczko, a ja już wiedziałam, że nie do końca usłyszałam całą prawdę. Przez ten czas już zdążyłam go poznać i potrafię odróżniać jego gesty, czy zachowania.
-Nie chciałeś wrócić do siebie, skarbeńku. Podobało ci się to, że mogłeś sobie bezkarnie ze mną spać. - pokazałam mu język, a on złapał go między zęby i delikatnie przygryzł. Odsunęłam się od niego i uwolniłam jeden ze swoich narządów, bo język to narząd, prawda? Eh, mogłam się uczyć biologii, a nie spać.
-Podobałoby mi się dużo bardziej, gdybyś nie miała na sobie tych łaszków. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Tak tak, sorki Bieber, ale niestety nie masz na co liczyć. Niestety? Zamknij się. Kochana, marzysz o nim. Nikt cię o zdanie nie pytał.
-I tak nie poruchasz, kochanie, przykro mi bardzo, ale ogarnij ptaszka.
-I tak już poruchałem maleńka. - puścił mi oczko. No cham, skurwiel. On nie potrafi sobie darować głupich komentarzy i docinek. Super. Poznajcie Justina ''Spookiego'' Biebera.
* * *
Zastanawiam się, jakby to teraz było, gdybym nie zaszła w ciążę. Czy, gdybym nie nosiła pod sercem mojej malinki, to potrafiłabym normalnie rozmawiać z Bieberem? Czy byłabym z nim w takich stosunkach, w jakich jestem teraz? Czy olewałabym go i miała w dupie? Pewnie chciałabym, żeby coś z tego było, bo jest mega przystojnym facetem, o bardzo ciekawym charakterze, owszem, czasami, a nawet często, wkurzającym, ale Justin potrafi być miły i zabawny, a nawet, mimo wszystko, troskliwy. Kiedy patrzę na niego, jak zajmuje się Jazzy i martwi o Jaxona i swoją mamę, chociaż tego nie okazuje albo przynajmniej próbuje, to wiem, że byłby cudownym ojcem. No właśnie, byłby, gdyby tylko chciał. A jak się okazuje, on nie chce. A szkoda, bo może moglibyśmy stworzyć rodzinę dla naszego maleństwa. Dobra, Nikita, nie myśl o tym teraz. Może mu się jeszcze odmieni. Zobaczysz, jeszcze będzie cię błagał na kolanach, żebyś z nim była. Ta, jasne. Gowl jest głupia, wiem, ale, mimo to, podświadomie marzę o tym, żeby miała rację. Zakochałaś się! Nieprawda, ja po prostu myślę o moim dzidziusiu, który kiedyś będzie chciał poznać tatę i odczuwać jego obecność. Dobra, koniec tych depresyjnych myśli.
Siedzimy właśnie z chłopakami przed telewizorem i oglądamy jakieś głupie seriale. Oczywiście jest dużo śmiechu, kiedy Sheldon z „Teorii wielkiego podrywu” znów wygłasza swoje mądrości albo, gdy Ted z „Jak poznałem waszą matkę” kolejny raz usilnie szuka wybranki swojego serca. Oczywiście wszyscy oprócz mnie popijali piwo. Ja sączyłam soczek marchewkowy, bo lekarz ostatnio powiedział, że mam lekką anemię i powinnam przyjmować witaminki żelazo i te inne, więc nie mam wyjścia, żeby moja kruszynka była zdrowa. Nagle słyszymy dzwonek oznaczający, że ktoś dobija się do Biebera. Chłopak ślamazarnie odbiera telefon i przystawia go do ucha.
-No, co tam? Dlaczego dzwonisz tak późno? - pyta, ale nikt nawet nie domyśla się, kto dzwoni. - Jaxo, uspokój się. Co się stało? No mów! Co?! Ale kurwa jak to?! Jadę. - i się rozłączył. Gwałtownie podniósł się z kanapy i poszedł po kluczyki od swojego samochodu. Zakłada buty. Wstaję i podchodzę do niego. Chłopak zarzuca kurtkę na plecy i już ma wychodzić, ale łapię go za rękę i z całej siły przyciągam do siebie.
-Gdzie jedziesz o tej porze? I dlaczego masz zamiar gdzieś jechać skoro piłeś? - patrzę mu prosto w oczy, a on nie odzywa się nawet słowem, tylko zaciska mocniej szczękę. - Co się stało? Dlaczego Jaxon dzwonił?
-Moja mama nie żyje...
___
Przepraszam, kolejny rozdział przejściowy i mam nadzieję, że będzie was trochę trzymał w niepewności :P
W następnym tygodniu na pewno nie będzie rozdziału, bo 30 marca zaliczam semestr z matmy, także trzymajcie kciuki i przez cały tydzień będę siedzieć w książce, a przynajmniej tak planuję, bo planuję to zaliczyć :o
No i jak myślicie, co będzie dalej?
I mam taką prośbę, jakbyście mogli, to przeczytajcie sen Justina z rozdziału czwartego i napiszcie, jak sądzicie, czy to miało coś znaczyć, czy był to tylko bezsensowny sen :P
I jak myślicie, dlaczego Dylan od jakiegoś czasu się dziwnie zachowuje? :>
To ten, do następnego i proszę, komentujcie, pokażcie mi ile osób czyta.
Komentarz = Motywacja <333 z którą ostatnio u mnie kiepsko :<